Zapraszam także na Instagram: @komixiara i @zonefullofdolls !!!- * EWELINA G.*

piątek, 23 lutego 2018

PILNIE POSZUKUJĘ !!!!

Jak w tytule :)

Ekipa Kolekcjonerów poszukuje figurki z serii: "The New Adventures Of He-Man".
Najlepiej gdyby były kompletne :) 
Ale jeśli ktoś posiada same figurki lub tylko ekwipunek - także prosimy o kontakt:

komixiara@interia.pl


Jeśli ktoś jeszcze posiada gumowe, stare figurki z czasów PRL'u, to chętnie odkupimy gumowe kościotrupy (30 cm) oraz figurki z serii: "Spooky Kooky" :)

KOŚCIOTRUPY




SPOOKY KOOKY

(Pozdrowienia dla Joanny he he!)

Figurek z serii "Spooky Kooky" było kilka rodzai. Pojawiły się w połowie lat 80tych w Polsce. Można było je kupić luzem, chociaż obecnie można zobaczyć w internecie, że sprzedawano je za granicą przywiązane do tekturowych kartek. 

Chętnie przygarniemy niechciane sztuki ;)


Dziękuję za uwagę :)
Koniec komunikatu!

sobota, 10 lutego 2018

WYWIAD Z KOLEKCJONEREM # 1

"WYWIAD Z KOLEKCJONEREM"

Oto nowa seria, która zagości na tym blogu :) W Polsce mamy coraz więcej kolekcjonerów figurek. Figurek wszelakiej maści. Można natrafić na ciekawe strony o figurkach, filmy na youtube z kolekcjami, ale czasem trzeba po ludzku porozmawiać z kimś, kto jest zdeklarowanym zbieraczem plastiku! Kto opowie ciekawe historie, doradzi w sprawach kolekcji, pokarze swoje zdobycze :)
I dzisiaj taki właśnie będzie ten post. Zapraszam do lektury :)
 Wywiad z kolekcjonerem Wojtkiem. 
Wojtek zgodził się zostać moim królikiem doświadczalnym i udzielił mi pierwszego wywiadu. Przygotował też kilkanaście zdjęć swojej kolekcji, które będą opublikowane tylko na łamach "Kolekcji Figurek" - za co bardzo serdecznie dziękuję :) Rozmowa przebiegła niesamowicie wesoło, życzę wszystkim miłej zabawy podczas czytania.
No to zaczynamy...

-------------------------------

EWELINA: Cześć Wojtek. Czy mogłabym Cię prosić o krótką prezentację swojej osoby? Na początku zawsze musi być "sztywno", ale potem na pewno się rozluźni :) 

WOJTEK: Witam! Na wstępie chciałem podziękować Ewelinie, bowiem spotkał mnie zaszczyt i wyróżnienie, jako pierwszy otwieram cykl wywiadów z kolekcjonerami figurek, bardzo mi miło, i mam nadzieję, że czytelnikom spodoba się ta seria. Kilka słów o mnie? Tu rzeczywiście nie ma co za dużo mówić, jak już wiadomo, mam na imię Wojtek. W tym roku stuknie mi trzydziesta wiosna. Można powiedzieć typowy fan boy: kawaler z nadwagą (na szczęście niewielką), zbierający "zabawki" (niestety w Polsce dużo osób tak to widzi), lubiący kino sf i anime (chińskie bajki). Tak ogólnie to za dnia chodzę do pracy (takie tam), a w nocy ubieram maskę, biorę kije do krykieta i hokeja, chodzę po ulicach miast Górnego Śląska wymierzając sprawiedliwość złoczyńcom i gangsterom (ale poniosła mnie fantazja). W nocy to ja śpię, by rano wstać i iść WALCZYĆ!!! Z chwastami i trawą, bo pracuję w firmie zajmującej się ogrodami.

EWELINA: Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa pod moim adresem! Ja także czuję się zaszczycona tym, że zgodziłeś się opowiedzieć tutaj o sobie. I robisz to w tak zabawnej formie :) Górny Śląsk to i moje "tereny" - będę się miała wieczorami na baczności! Dobra, wracam do tematu... Ale jak to się stało, że postanowiłeś zostać kolekcjonerem figurek?

WOJTEK: Zaczęło się bardzo niewinnie. Około cztery lata temu. Po generalnym remoncie mojego pokoju, stwierdziłem, że mój regał świeci pustkami i przydałoby się go zapełnić. Mój brat od roku posiadał niewielką kolekcję Transformerów, które super się prezentowały, więc postanowiłem zainwestować w jakieś super figurki, ale takie, że "och ach". Pełen optymizmu rozpocząłem poszukiwania, zachciało mi się figurek typu "Hot Toys" z Marvel'a i wtedy zderzyłem się silnie ze ścianą, to o co mi chodzi, w Polsce było i nadal jest praktycznie niedostępne, a ceny nie są na każdą kieszeń. W owym czasie miałem trochę myślenie "Polaka Cebulaka" i wydawało mi się to za absurd. Po miesiącu odnalazłem moje dwie figurki żółwi z dzieciństwa, które były nieoryginalne, patrząc na te indywidua postanowiłem kupić te prawdziwe z 1988 roku. Ale kolejne zderzenie, na "Allegro" nikt nie miał ich na sprzedaż, tylko były jakieś inne, więc zarzuciłem poszukiwania. 
Po jakimś czasie brat sprezentował mi na urodziny cztery figurki , były to "Teenage Mutant Ninja Turtles Classic Collection". Są one pierwszymi egzemplarzami w mojej kolekcji. Tak na 100% chęć kolekcjonowania zrodziła się, gdy znowu zacząłem szukać figurek z 1988 roku, ale spotkałem tylko inne wersje z późniejszych lat. Wtedy ogarnęła mnie taka myśl, czy ktoś posiada te wszystkie serie? Owszem za granicą tak, a co z Polską? Gdzie można zobaczyć taką kolekcję? Kto zbiera w tym kraju Żółwie Ninja? Wtedy wujek Google znalazł Twój blog "Kolekcja Figurek" a na nim wpis o tytule: „Podróże Adama – Najazd na chatę Kolektora!” - to było to! Zobaczyłem, że jest to możliwe, da się w "kraju kwitnącej cebuli" zebrać taką niesamowitą kolekcję. A Polska nie jest takim zaściankiem. Od tego dnia maszyna zbierania ruszyła. Pędzi i nie ma zamiaru się zatrzymać. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dzięki temu blogowi zostałem zainspirowany i rozpocząłem zbierać figurki.


EWELINA: Piękna sprawa. Bo od samego początku, kiedy założyłam ten blog, jednym z wielu założeń było to, aby inspirować innych. Zarażać chęcią kolekcjonowania figurek. I gdy teraz wiem, że w jakimś stopniu udało mi się Ciebie zarazić - to niesamowicie miła sprawa! Oczywiście należy też uczciwie wspomnieć Kolektora, który swego czasu prowadził niesamowicie piękną stronę poświęconą serii "Teenage Mutant Ninja Turtles". On też inspirował innych i gdziekolwiek teraz jest - to pozdrawiamy! (Wujka Google zresztą też pozdrawiamy!) No dobra, ale dlaczego akurat Żółwie Ninja? Dlaczego nie poszedłeś za przykładem brata, który wybrał serię Transformers? Co takiego urzekło Cię w serii TMNT?

WOJTEK: Co urzekło? Jeśli chodzi o seriale i filmy, to myślę, że górę biorą wspomnienia i sentyment. Żółwie Ninja to chyba pierwsza kreskówka jaką oglądałem w życiu oprócz "dobranocki". Miałem wtedy mniej więcej 4-5 lat i na TVP2 chyba w każdą sobotę rano puszczano ten serial. Pomimo tylu lat pamiętam mały, czerwony telewizor, który stał u babci na lodówce. Miał 14 cali (teraz tablety mają więcej), a obraz strasznie śnieżył i na nim ta animacja. To były fajne czasy. W wieku około przedszkolnym Żółwie Ninja to był numer jeden wśród wszystkich kreskówek jakie oglądałem. I wtedy dostałem na urodziny te dwie, wspomniane wcześniej figurki. To były moje ulubione zabawki, praktycznie najdłużej się nimi bawiłem. Ogólnie zmutowane gady przewijały się gdzieś przez większość mojego życia, najpierw serial animowany, później na VHS oglądałem na okrągło filmy z aktorami, fatalna kopia, obraz strasznie przerywany. Ale wtedy to nie przeszkadzało, może ktoś młodszy zapyta jak myśmy żyli? Bez Full HD, 4K i co najmniej 50 cali? Nie wiem jak inni myślą, ale wtedy takiej technologii nie było, a ludzie byli bardziej szczęśliwi. Później weszły na rynek kanały tematyczne typu "Fox Kids",  można było tam zobaczyć serial: "Next Mutacja", nie był taki fajny, ale do strawienia. Potem gdy byłem w gimnazjum, emitowano tą serię z 2002 roku i wtedy stwierdziłem, że to żenada i dałem sobie spokój. Winny moim zdaniem był polski dubbing, który wszystko psuł. Pomimo tego jednego zniechęcenia, to same pozytywne rzeczy kojarzą mi się z "Wojowniczymi Żółwiami Ninja". Wracając do pytania, za dziecka na pewno urzekła mnie historia, zmutowane, człekokształtne żółwie, walczące ze złem, dające wycisk bandytom i zawsze wychodzące cało z opresji. Dziś jak oglądam produkcje Nickelodeon to z sentymentu, jeśli nigdy nie miałbym kontaktu z TMNT to do dalszego oglądania zachęciła by mnie ciekawa fabuła okraszona dobrym humorem, a reszta byłaby na drugim planie. Głównymi bohaterami mogłyby być na przykład Żaby Kung-Fu... 
Jeśli chodzi o same figurki, to są lepsze i gorsze. Doceniam to, że większość jest solidna i wytrzymała. Jak jakaś spadnie na podłogę, to nie rozpada się na kawałki. Niektóre pomimo swoich lat dobrze wyglądają, a śladów używania praktycznie nie ma. Jeśli chodzi o walory estetyczne, to ich nie brakuje. Jakość wykonania, malowanie całości i detali są porządne. Wiadomo zdarzają się wyjątki, ale nie ma tragedii. Podoba mi się to, że standardowe figurki nie są za duże, nie ma problemu z ich ekspozycją. Niektóre może nie posiadają za dużo punktów artykulacji, ma to swoje plusy, bywa tak, że te co mają 300 punktów (trochę pojechałem), nie można czasem porządnie ustawić ich na półce. Bo lekki wstrząs (a na Śląsku to kopalnie robią nam takie małe trzęsienia ziemi) i figurka leży.


EWELINA: Jest jakaś szczególnie ulubiona przez Ciebie figurka?

WOJTEK: Na ten moment moimi ulubionymi figurkami są te z 1992 roku, wydane jako "Movie Star". Ich podobieństwo do filmowych Żółwi może nie jest tak dokładne (mam na tym punkcie trochę bzika), ale ich twarze są świetne, a malowanie piękne. Materiał z którego są zrobione kończyny, jest bardziej elastyczny, sprawia to, że pomimo braku artykulacji w łokciach i kolanach, można je nawet fajnie pozycjonować. Jednak jeśli chodzi  o tylko jedną figurkę, to Splinter  (również z tej serii i tego samego roku), ale ten flokowany. Jest chyba najlepszy ze wszystkich szczurów, jakie powstały. W sumie te z 2007 roku są też fajne, pod względem podobieństwa do filmowych. Nie odbiegają za bardzo od nich, one znowu mają dużo punktów artykulacji, ale można je łatwo ustawić i to jest na plus. Znalazłoby się jeszcze kilka figurek, które bym zabrał w razie ataku kosmitów do schronu, ale nie chce zanudzać, bo każdy ma swój gust.

(Seria "Movie Star" 1992 rok) 

EWELINA: Ja też bardzo, bardzo lubię te figurki "Movie Star". Mają w sobie to coś. Gdybym natrafiła na kompletny zestaw, chyba bym bez zastanowienia go nabyła.
Którą z figurek najtrudniej było Ci zdobyć? Bo bywa tak, że kolekcjonujemy serię, która zawiera jakieś "białe kruki" i wtedy jest problem. Masz taką przygodę na swoim koncie? Z najtrudniej zdobytym egzemplarzem?

WOJTEK: Na razie z nikim się nie biłem o figurki, choć na "Allegro" bywają dramatyczne licytacje do ostatniej sekundy. Ale w tym wypadku liczy się zawartość portfela. Chyba najtrudniej jest z serią "Next Mutacja" z 1997 roku. Dostać taką, to nie lada gratka. Jakby tak się głębiej zastanowić to jedynie miałem problem z kupnem Technodronu (to ta kula z wielką gałką oczną na szczycie). Pewnego dnia przeglądałem OLX, patrzę że to chyba on, cena niska, a do tego baza i cztery figurki Żółwi, te z serii "Movie Star", prawie kompletne, nie wierzyłem własnym oczom. By nie tracić czasu, szybko dzwonię, a tu Pani mówi, że nie wyśle, tylko odbiór osobisty, bo to duży zestaw i przesyłka droższa od ceny za całość, wszystko ok. Można odebrać, ale to było w Bydgoszczy. W moim przypadku ok. 400 km w jedną stronę. Po wielu negocjacjach i małym kłamstwie, dopłaciłem 50 zł i w ten sposób zostałem właścicielem tego niesamowitego zestawu. Ważne że po transakcji obie strony były zadowolone, a przy tym "nie ucierpiały żadne zwierzęta". Może nie był to spektakularnie zdobyty egzemplarz, ale gdyby nie wyszło wtedy, dziś nie mam go w swoich zbiorach. Po prostu nikt tego nie wystawił na sprzedaż do tej pory.

(Technodron z gałką oczną ;))

EWELINA: Intryguje mnie to "małe kłamstwo"... :) Lepiej to zostawmy... Hehe jak to się człowiek czasem musi nakombinować, żeby coś fajnego zdobyć. Technodron to na pewno marzenie wielu fanów i zbieraczy serii TMNT. Tym bardziej gratuluję i życzę więcej takich niespodzianek, na kolekcjonerskiej drodze życia :) Wracając do pytań. Zdarza się często, że kolekcjonerzy mają swoje magiczne "wishlisty". Ja mam swoją dość sporej wielkości. Posiadasz również takową? Jeśli tak, to co na niej jest????? :)

WOJTEK: Lista życzeń jest ogromna, ale tak ogólnie to na pewno chciałbym zebrać przynajmniej z każdej serii wszystkich braci, Splintera, Shreddera i inne podstawowe postaci. Solą w oku jest "Next Mutacja" bo właśnie tu mam największe braki. Zbieram nie tylko figurki i akcesoria TMNT, ale również klocki "mega bloks" z serii Ninja Turtles. Na tym polu też mam wiele zestawów do zdobycia. Super by było mieć te wspaniałe figurki kolekcjonerskie "Neca Toys" oraz te w skali 1/6 (to chyba jak dorobię się majątku lub wyjadę do Stanów). Tak po prawdzie dużo tego jest. Mógłbym wymieniać jeszcze długo, ale mam nadzieję, że z czasem lista będzie krótsza!


EWELINA: Idąc za ciosem, obgadaliśmy ulubione figurki, te najbardziej pożądane... A co z tymi egzemplarzami, które Ci się najmniej podobają?

WOJTEK: Jest kilka, ale chyba najbardziej nieudany jest Splinter z 1988 roku. Tak jak bardzo podoba mi się ten z serii "Movie Star", to ten wręcz na odwrót. Wygląda strasznie, jego malowanie i całokształt powodują, że jest brzydki i w niczym nie przypomina tego animowanego. Nie mam pojęcia czym się kierowały (albo wciągały) osoby projektujące tę figurkę. Na moje oko ją popsuli. Ktoś również trochę przesadził jeśli chodzi o braci także z 1988 roku. Przede wszystkim kolory, zbyt duże różnice w odcieniach między nimi, szczególnie ten brązowy Donatello. Lepiej by wyglądał jednak w odcieniach zieleni, jest ich podobno tysiące (chyba jakiś chłop był za to odpowiedzialny). No i te twarze moim zdaniem mogli troszkę mniej agresywnie zrobić. W kreskówce Żółwie były uśmiechnięte i wesołe, rzadko kiedy się wściekały. Zapomniałbym o nogach, jak jest źle odlana to ciężko Żółwia ustawić na prostym. Szczególnie Donatella i Leonarda. Patrząc jednak na resztę wykonania, aż takiej tragedii nie ma. Dobra, lepiej może starczy, nie chcę się narażać, na pewno są osoby, które lubią tę serię. I wzbudza w nich najlepsze wspomnienia, a ja czepiam się, może przesadzam, lecz takie mam spostrzeżenia i nikt nie musi przyznawać mi racji.


EWELINA: Osobiście przyznaję Ci rację, coś z tym Splinterem nie jest ten, tego... za dobrze. Delikatnie mówiąc. Oczywiście każdy ma swoje zdanie. I trzeba się nawzajem szanować :) Co to ja miałam... Aha, zdradź Nam, gdzie kupujesz figurki?

WOJTEK: Wszystko co mam w kolekcji do tej pory, kupione było w naszym kraju. Głównym źródłem zakupów jest Allegro i OLX. Czasem kupię coś w markecie lub w sklepie z zabawkami, jednak dotyczy to tylko nowych serii. Rzadko, ale zdarza mi się coś trafić na pchlim targu. Co do zakupów na polskich portalach, to nie taki chop siup i hip hop, nie można dostać wszystkiego od razu, trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać (jak na mięso w stanie wojennym). Albo kombinować, to nie zawsze jest tak, że wpisze się: "żółwie ninja" i wyskoczy 100 ofert. Trzeba przeglądać wiele ogłoszeń i wypatrywać. Nie wiem jak inni kolekcjonerzy na to patrzą, ale dla mnie to znalezienie gdzieś okazu, daje większą satysfakcję jak późniejsze posiadanie. Bo jak to mówią: "Lepiej gonić króliczka niż go zjeść!" (Chyba tak to było)?

(Brym, brym, brym...)

EWELINA:
 Tak jakoś, coś w ten deseń... tak, tak to było (szczerze, to kurde nie mam pojęcia jak to leciało hahaha)! A teraz trochę prywaty... Jak rodzina i znajomi reagują na Twoje hobby?

WOJTEK: Dobrze jest o tym wspomnieć, wiele osób które chciałyby rozpocząć zbieranie figurek, na pewno się nad tym zastanawia, bo różnie inni mogą na takie hobby reagować. W naszym kraju to nie jest takie popularne. W moim przypadku jeśli chodzi o najbliższą rodzinę, to nikt z tym nie ma problemu. Raczej wspierają mnie w tym co robię i cieszy ich jak daje mi to pewną satysfakcję i odskocznie od codziennego życia. Często żartujemy, że chyba jesteśmy obciążeni genem zbieraczy. Bo nie tylko ja jestem jedyny, co ma kolekcję (ale o tym cisza, nic już więcej nie zdradzam). Co do dalszej rodziny, to się czasem dziwią, po co mi to? W gruncie rzeczy mają przychylny stosunek, czasem są jakieś małe docinki typu: "Że mam jak w sklepie z zabawkami". Lecz nie jest to wyzłośliwianie się. Przyjaciele i znajomi na początku mieli zmieszane uczucia i nie wiedzieli, co o tym w zasadzie myśleć. Gdy jednak zobaczyli efekty i jak to wygląda na żywo - ich reakcje były pozytywne. Stwierdzili wtedy, że "nie jest to groźne i nie ma potrzeby zamykać mnie w pokoju bez klamek". Z tym, że zbieram figurki nie kryję się, mówię o tym otwarcie. Na jakieś głupie uwagi zawsze staram się znaleźć kontr argument, a opinie ludzi, których dobrze nie znam lub są mi obcy, nie interesują mnie.


EWELINA: Pamiętam jak kiedyś moja ciotka wtargnęła do mojego pokoju, zbaraniała na widok półek z figurkami i zapytała: "Po co Ci te żołnierzyki..."? Przyznam, że kobieta mnie zażyła absolutnie i nie miałam żadnej riposty przygotowanej. A nie mam żadnych żołnierzyków na półkach! Haha. Widocznie każdy kolekcjoner ma w życiorysie zapisaną historię pt: "Po co Ci?"
Jestem ciekawa co sądzisz o wszelakich bootlegach, knock offach, itd. Czy są  to wg Ciebie warte kolekcjonowania okazy i czy posiadasz takie w swojej kolekcji?

WOJTEK: To niesamowite indywidua, chińskiej myśli podrabiania. Na początku, gdy zacząłem tę przygodę, ci odmieńcy również wpadali w moje ręce. Był taki plan by wykorzystać je do jakiś przeróbek, custom'ów. Jako że to nieoryginalne zabawki, to myślałem, że nie będzie szkoda ich poświęcić. Przeglądając zagraniczne fora zauważyłem, że to jest pewnego rodzaju kult. Wtedy postanowiłem je zostawić w spokoju i zrobić dla nich miejsce w moich zbiorach. Specjalnie ich nie wyszukuję i jakoś też nie kupuję namiętnie, raczej wpadają przy okazji innych figurek. No ale jako dobry Ojciec, "kocham" nawet te paskudne dzieci. Na tę chwilę siedzą w kartonie i ukrywam je przed światem, by za bardzo nie straszyły ludzi. Prawda jest taka, że nie mam miejsca na regale dla tych potworków. Ale myślę, że są godne uwagi, a niektóre z nich nawet są ciekawe w swoim wykonaniu. Jest pewna anomalia, szczególnie zauważana w świecie kolekcjonerów Star Wars. Te gumowe podróbki z czasów PRL osiągają horrendalne ceny, wyższe od oryginalnych, więc posiadanie takiego bootlega to może być świetna inwestycja.

(Potworki Wojtka wypełzły z kartonu, aby gościnnie postraszyć na łamach "Kolekcji Figurek"!)

EWELINA: Mam taką teorię (skleciłam ją dopiero teraz...) - Ci sami goście od malowania podróbek Star Wars - doradzali gościom, co to z kolei malowali Splintera z 1988 roku. Tak to musiało być! Robi się coraz ciekawiej :)
Czy masz na oku jakieś inne figurki lub rzeczy do kolekcjonowania?

WOJTEK: Trudno być kolekcjonerem nastawionym na jeden temat, jak człowiek wpadnie w zbieranie i do tego jest miłośnikiem Marvela, DC Comics, Star Wars, i innych tego typu produkcji, to chciałby mieć figurki z postaciami z tych Uniwersum. No ale przy ograniczonym budżecie i by nie zostać obsesyjnym zbieraczem, trzeba się troszeczkę powstrzymać. Jest to pewnego rodzaju walka serca z rozumem. Nie zamierzam się jednak tak bardzo ograniczać. Nie muszę mieć na przykład wszystkich postaci z Marvela. Starczą ci ulubieni. Na pewno planuję zakupić Strażników Galaktyki (uwielbiam ten film!). Na ten moment posiadam parę figurek Batmana czy Spider-Mana. Lecz nie wiem jaka u mnie czeka je przyszłość. Co do produkcji, trochę z innej beczki. W zeszłym roku rozpocząłem zbieranie Megazordów z Power Rangers. Mam już kilka, niestety nie wszystkie są do końca kompletne. Lecz kosztowały marne grosze więc je przygarnąłem. Jako dziecko zawsze chciałem mieć Dinozorda z pierwszego sezonu Rangersów. No i kiedyś spełniłem to marzenie, i skupuję go po kawałku. Prawie mam go całego. Jest taka idea (może trochę szalona), żeby z każdej części Power Rangers (a było ich już chyba około 25) - zebrać wszystkie Zordy i podstawowe figurki każdej z postaci. Było ich plus-minus 6 osób na serię. Oprócz figurek mam kilkadziesiąt autek "Hot Wheels". Głównie podobają mi się te z edycji aut filmowych typu: batmobile. Również jest plan troszeczkę powiększyć zbiory. Ale one są na drugim planie.


EWELINA: Gdzie Ty to wszystko trzymasz?

WOJTEK: Kolekcja na szczęście jest w jednym pokoju. Na dzień dzisiejszy nie ma tego aż tak dużo. Żółwie staram się mieć wszystkie wyeksponowane. Są to dwa regały i pół, oraz wykorzystuję każde inne wolne miejsce. Najtrudniej jest z bazami i pojazdami, zajmują więcej miejsca. Co powoduje, że większości nie mam wystawionej. Jak widzę, że coś źle wygląda, nie upycham na siłę, a rzeczy które się nie mieszczą, lądują w kartonie i czekają na lepsze czasy. W przyszłości kolekcja będzie się rozszerzać (mam taką nadzieję), więc będzie trzeba coś wymyślić, żeby miało to jakiś wygląd. Jest pewien projekt, mam takie niewielkie pomieszczenie, które służy za graciarnie, no i może je wykorzystam, ale na razie nic więcej nie zdradzę.


EWELINA: Porozmawiajmy o Twoich figurkowych projektach. Prowadzisz ciekawą stronkę na portalu Deviantart. Gdzie jeszcze można Cię znaleźć? A może planujesz założenie strony www lub bloga?

WOJTEK: Tak, na Deviantart mam parę fotek mojej kolekcji. Tam w miarę na bieżąco (raz na pół roku) można śledzić moje poczynania. W internecie bardzo mało się udzielam, można by powiedzieć, że nie żyję, bo na facebook'a wpisując moje dane jest pustka.  (Trochę problem dla służb!) Ogólnie jestem negatywnie do niego nastawiony. Mam konto na youtube, ale zapomniałem hasła. (Często tak mam). Chciałem nawet wrzucić parę filmików, może kiedyś to zrobię, lecz najpierw muszę odzyskać to hasło. Co najśmieszniejsze miałem konto youtube w czasach, jak tam nic nie było, a słowo 'vloger' nie istniało. Jeśli chodzi o bloga, miałem zamiar założyć 4 lata temu i jak do tej pory nie udało się zrealizować tej idei. Ogólnie planów to ja mam tysiące i głowę pełną pomysłów, ale czasu mało. I gdzieś tam problemy z realizacją, a więc lepiej o nich nie mówić. To by było rzucanie słów do wiatru, jedno jest pewne, że będę nadal zbierać figurki i nie ograniczę się tylko do Żółwi Ninja.


EWELINA: Opowiedz proszę o najśmieszniejszej, wręcz żenującej sytuacji związanej ze zbieraniem figurek, która Cię spotkała. Żeby czytelnicy mogli się z Ciebie pośmiać :)

WOJTEK: Patrząc na tę moją historię zbierania, nie jest ona jakaś długa, a więc sytuacji takich za dużo nie było. Jest jedna, którą wspominam jako śmieszną. Może mogła być żenująca, jakby odbywała się w gronie obcych ludzi. Dwa lata temu w okolicach majówki, wyskoczyłem ze znajomymi na weekand. Podczas pobytu moja koleżanka wspomniała coś o kolekcji, padło hasło: "Wojtek ile masz już żółwi?" Na co ja odpowiedziałem, że ponad 100. W tym znajomy koleżanki, po paru głębszych, który nie zał mnie za dobrze i nie wiedział, że zbieram figurki, zapytał: "Przepraszam, że pytam, ale czy nie przeszkadza Ci smród?" Na co ja i towarzystwo mocno się zdziwiło, o co mu chodzi? Jaki związek jest pomiędzy żółwiami a smrodem? On na to: "Przecież jak się hoduje żółwie i ma się ich ponad 100, to w domu musi śmierdzieć". (Użył przy tym wielu wulgaryzmów). Na te słowa ogarnął nas śmiech. Zły, że my z niego mamy ubaw odparł: "Trzeba było sprecyzować o jakie żółwie chodzi, to wtedy nie robiłbym z siebie głupka". Co do smrodu, to miał rację, jeśli się hoduje żółwie błotne i nie zapewni im się odpowiedniego systemu filtracyjnego, to zapachy mogą być delikatnie mówiąc nieprzyjemne.


EWELINA: Co poradziłbyś młodym ludziom, którzy być może po przeczytaniu tego wywiadu, chcieliby zacząć swoją przygodę z kolekcjonowaniem?

WOJTEK: Trudno jest doradzić, wszystko zależy od wielu czynników. Na przykład takich jak: budżet, miejsce no i osoby, które nas otaczają. Na początek wybadałbym grunt jeśli chodzi o rodzinę lub lokatorów. Co myślą o takim hobby. Nie wyobrażam sobie teraz, ze ktoś stawia mnie pod ścianą i zmusza do pozbycia się figurek, bo mu przeszkadzają. A mogłoby to komuś się przydarzyć. Czytałem o żonie, co wyrzuciła kolekcję męża. Co prawda byłego, ale sam fakt, że można komuś wyrzucić zbiory jest przerażający. Jak sprawy z domownikami będą klarowne, ogarnąłbym miejsce na ekspozycję, po co komuś kolekcja, jak całą trzyma w kartonie. Dobrze jest mieć przynajmniej część zbiorów wystawionych. Na koniec zobaczyłbym na co mnie stać, co mogę kupić za pieniądze jakie jestem w stanie wygospodarować. Czy będą to nowe "Hot Toys" Marvela, czy używane figurki Marvel Legends lub inne, mniej wyszukane. Jeśli budżet nie jest wielki to kwestia zakupów. Ebay może w tej sytuacji odpaść o ile figurki w przeliczeniu na złotówki nie są jakieś drogie, to przesyłka potrafi być bardzo nieopłacalna. Gdy zostaniemy na rodzimym gruncie to trzeba się wykazać dużą cierpliwością. A czasem sprytem, bo jest wiele ogłoszeń źle opisanych. No i najważniejsze, jak już mamy to wszystko mniej więcej sprecyzowane to proponuję nawiązać kontakt z innymi kolekcjonerami, albo czytać fora o figurkach. Brak wiedzy nie jest dobry, można kupić podróbkę, która w 99% przypomina oryginał a kosztuje tyle samo. Lub zostać oszukanym, bo sprzedawca powie, że to unikatowa rzecz, bardzo rzadka, a po czasie okaże się, że można te figurki kupić na pęczki za dużo niższe pieniądze. Jest wielu nieuczciwych ludzi, a opisy w ogłoszeniach często przesadzone i nieprawdziwe. Przed dokonaniem zakupów warto pomyśleć dwa razy, i upewnić się jak sprawy naprawdę się mają.
Gdyby rzeczywiście wywiad ze mną zainspirował kogoś i po przeczytaniu zacząłby tą przygodę, jaką jest kolekcjonowanie, nie tylko figurek, ale czegokolwiek (nawet mogą to być śrubki!) - życzę cierpliwości. Samo zaparcia i dążenia do wyznaczonych celów. Nie zawsze jest kolorowo, ale naprawdę warto. Jak mówi tekst pewnej piosenki: "Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma. A ja w domu mam konika, krowę, myszy oraz psa..." (Jakoś to tak leciało, nie pamiętam!)

EWELINA:  Nie mam więcej pytań :) Bardzo Ci dziękuję Wojtku za poświęcony czas! Za fajne zdjęcia i wyczerpujące odpowiedzi na wszystkie pytania. Fantastycznie jest poznać zdanie, doświadczenia i opinię innego kolekcjonera. Na pewno dużo osób ma podobne odczucia po lekturze tego wywiadu! Dzięki wielkie! Za wszystko!

----------------------------------------------------

Oczywiście gorąco zapraszam na stronkę z kolekcją figurek Wojtka:
Deviantart

Zaglądajcie, komentujcie, polecajcie!

----------------------------------------------------

Kolejny kolekcjoner już czeka w kolejce na przeprowadzenie kolejnego wywiadu :)
Już teraz zapraszam!